Muzeum Etnograficzne

Muzeum Etnograficzne - 16 sierpnia piątek.


Ten dzień zaczął się dla Tymka bardzo wcześnie. Pobudka o 5.30 i pół godziny potem wyjście z mamą do jej pracy. Antosia mogła wstać nieco później bo jechała z Tatą. Nic nie zapowiadało tego, że popołudnie spędzimy jako warszawscy detektywi.

I stało się. Razem z Tymkiem odebraliśmy Tosię od Taty i wyruszyliśmy piechotą przez Park Saski do Muzeum Etnograficznego. W parku zwróciliśmy uwagę na czytelnie pod chmurką a raczej miejsca wymiany książek. Szybkie spojrzenie na Fontannę Wielką  i Grób Nieznanego Żołnierza, okrągły Kościół Ewangelicko-Augsburski przy Placu Małachowskiego  i już staliśmy przed wejściem do nieznanego nam muzeum.

Piękny budynek, jak się potem okazało w stylu neorenesansowym zrobił na nas wrażenie. Szybko kupiliśmy bilety i nowoczesną, szklaną windą wjechaliśmy na pierwsze piętro.

Tu mogliśmy już zostać. Projekt koreańskiego domu i multimedialny stolik, przy którym wybieraliśmy nieznane nam dania pochłonął nas zupełnie. Zrobiliśmy się głodni udając, że przyrządzamy azjatyckie potrawy :)

 Szybko odgadliśmy zagadki związane z tym domem i poszliśmy do sali poświęconej kulturze Afryki.
Latające piórka, maski czarowników, rzeźby, gry, oszczepy i inna broń zapadły nam w pamięć. W domu rodzice czytają nam do snu powieść Henryka Sienkiewicza "W Pustyni i w puszczy". Oczyma wyobraźni widzieliśmy jak wyglądały murzyńskie "złe mzimu" lub maski ich czarowników i broń wojowników.  Tydzień później czytaliśmy ten fragment gdy Staś pomaga w walce plemienia Wahimów z Samburami i jak Kali zostaje królem Wahimów. Ale zbieg okoliczności :)

Wycinanki poszły na sprawnie. Liczenie gołębi pomyliło nam się troszkę bo początkowo zliczaliśmy wszystkie jakie zobaczyliśmy na obrazach i płaskorzeźbach ;) Natomiast kołowrotki, krosna i inny sprzęt drewniany w ludowej sali przyprawił nas o zawrót głowy. Nie obyło się bez małej pomocy mamy ale wszystko odnaleźliśmy. Ostatnie zagadki musieliśmy rozwiązać w bardzo szybkim tempie bo okazało się że o 17 zamykają placówkę. Udało się jednak policzyć gołębie i o czasie opuścić budynek. Kto by pomyślał, że tak długo przesiedzimy w Koreańskim domu, iż zabraknie nam czasu na sam koniec. :)



Byliśmy już na zewnątrz, odszukaliśmy tabliczkę z opisem kamienicy, wpisaliśmy ostatnie hasło zagadek i poszliśmy szukać miejsca, aby coś zjeść. Burczało nam w brzuchu od dłuższego czasu.

Przemierzając uliczki znaleźliśmy tablicę poświęconą pamięci 400 Artystów Plastyków Polskich poległych na wszystkich frontach II Wojny Światowej przy ulicy Mazowieckiej. Pstryknęliśmy sobie zdjęcie przed odnowionym Hotelem Warszawa i NBP. Na skrzyżowaniu ulic Królewskiej i Marszałkowskiej odkryliśmy kamień upamiętniający nieistniejący już budynek, w którym mieścił się Teatr Narodowy założony z woli Króla Stanisława Augusta w 1765 roku.

Posililiśmy się w jednej z popularnych "jadłodajni" młodych warszawiaków i zmęczeni ale szczęśliwi wróciliśmy do domu.



Pozdrawiamy
Antosia i Tymek

Komentarze